Gdy mam wymienić ulubioną książkę z dzieciństwa to bez zastanowienia podaję “Anię z Zielonego Wzgórza” i “Dzieci z Bullerbyn”. Historia rudowłosej Ani, jest bez wątpienia tym, co kojarzy mi się z dzieciństwem. Potem sięgałam po kolejne książki z cyklu, oglądałam filmy (niestety, bardzo się zawiodłam na kolejnych filmach, gdzie kompletnie pomieszano fabułę). Z kolei serial Netflixa jest dla mnie absolutnie doskonały mimo zmian w historii :)
Czarno-białe kadry, mocne kontrasty, dym papierosowy. Do tego czarna sukienka, satynowe rękawiczki, pończochy, woalka i przez chwilę mogłam się poczuć jak femme fatale z moich ukochanych filmów noir.
Nie, nie zmieniam swojego stylu na ten sprzed 150 lat, chociaż nie ukrywam, że z zazdrością i podziwem przeglądam blogi, na których dziewczyny prezentują uszyte przez siebie suknie na wzor tych sprzed 100, 150, 200 lat….
Mimo wszystko moda z połowy XX wieku jest zdecydowanie bardziej na co dzień ;)
Kiedy ją zobaczyłam na Targach Mody i Dizajnu w Katowicach w grudniu wiedziałam, że musi być moja :) Powody były dwa - szyta z pełnego koła i wzór niczym z Czarnej Chaty z mojego ukochanego serialu - Twin Peaks.