Czerwień, brąz, ciem a zieleń, a do tego żółte liście na drzewach.
Właściwie to nie mam co rozpisywać się na temat stroju, bo dla mnie ważna jest tu właśnie kompozycja kolorystyczna.
Ten wzór, obok kropek, groszków bardzo mocno kojarzy się ze stylem lat 50. Wszystko za sprawą bogini kina, Brigitte Bardot, która rozsławiła tę "kratę obrsusową".
Uwielbiam w moich zabawach z modą, to że czasami wystarczą dodatki (lub jeden!), fryzura, makijaż, i ze zwykłej letniej sukienki robi się retro stylizacja.
Czarno-białe kadry, mocne kontrasty, dym papierosowy. Do tego czarna sukienka, satynowe rękawiczki, pończochy, woalka i przez chwilę mogłam się poczuć jak femme fatale z moich ukochanych filmów noir.
Latem najchętniej zakładam rozkloszowane sukienki, ale to właśnie w tych dopasowanych czuję się niczym elegancka dama z lat 50 czy 60.
Idealna sukienka na upały powinna być z lekkiego, naturalnego materiału, w jasnych kolorach i najlepiej... bez pleców.